Dzisiaj propozycja szeroko pojętego looku biznesowo-urzędowo-oficjalnego. Nie musi być koniecznie czarno-biały (chociaż to klasyk nie do podważenia), ważne aby zachować prostotę fasonów i nie epatować… ciałem 🙂

Niby nic nowego, a jednak wciąż w wielu oficjalnych sytuacjach takich jak spotkanie biznesowe, rozmowa kwalifikacyjna, w urzędach i biurach – również w świecie polskiej polityki – rzucają się w oczy za duże dekolty i za krótkie spódniczki. Kwiaty, falbany i ogólna pstrokacizna. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że daleka jestem od okutania się w nobliwy „worek pokutny” i namawiania do tego kogokolwiek. Sama lubię iść pod prąd i łamać stereotypy, są jednak miejsca i okoliczności kiedy umiar jest prawdziwą cnotą. I wcale nie musi być nudno, smutno, szaro-buro i ponuro 🙂

Najprostszy klucz – klasyczne fasony, stonowane kolory no i oczywiście „mniej ciała”. Im bardziej doniosła i poważna okoliczność tym mniej radosne kolory i mniej frywolne fasony. Nie trzeba też być wielkim znawcą mody i dyplomacji aby wiedzieć, że mini w takich okolicznościach, to zupełny brak wyczucia i klasy.

Spotkanie na które ja się wybierałam nie było wprawdzie spotkaniem biznesowym… wręcz przeciwnie – rodzinnym i świątecznym 🙂  Ale jest to dobry przykład właśnie klasycznych fasonów i zupełnie nie smutnych kolorów. Czyli po prostu: koszula, spodnie w kant, kardigan (zamiast żakietu), zakryte buty (to ważne żeby były zakryte), duża torba (mieszcząca format A4) i minimum dodatków o prostych formach. A ponieważ jest wiosna – pastelowy zestaw kolorów ale… stonowany szarością.

kardigan-RESERVED | koszula-BERSHKA | spodnie-H&M | szpilki-DeeZee | naszyjnik-CHANEL | okulary+torebka+zegarek-NO NAME