Lotnisko w Dubaju, jest jednym z największych lotnisk na świecie i gigantycznym punktem przesiadkowym, Osoby lecące w dalekie zakątki świata liniami Emirates Airlines, mają właśnie przesiadkę w Dubaju. Można ją wykorzystać na chwilowe zatrzymanie się w tym miejscu i dotknięcie jego klimatu. Tak też zrobiliśmy w drodze powrotnej z Tajlandii. W nieco ponad 24 godziny, spróbowaliśmy pokazać naszym towarzyszom podróży, najbardziej charakterystyczne miejsca Dubaju. Oto co udało nam się zobaczyć.
Do zarezerwowanego wcześniej hotelu w Dubaju, dotarliśmy późnym popołudniem, kiedy było już ciemno. Mimo wielogodzinnego lotu z Bangkoku, nie mieliśmy jednak zamiaru pozostać w hotelu. Z poprzedniego wyjazdu do Dubaju wiedzieliśmy już, że to najlepszy czas na spacer po marinie. Dlaczego właśnie po zmroku? Ponieważ właśnie wtedy staje się ona totalnie futurystycznym, kosmicznym i zupełnie nierealnym miejscem. Powiedzieć o wieczornej marinie w Dubaju – Matrix – to bardzo trafne określenie.
Następnego dnia, wyruszyliśmy w kierunku jednego z najbardziej charakterystycznych miejsc widocznych na większości zdjęć z Dubaju – słynnego hotelu w kształcie żagla – Burj Al Arab oraz znajdującej się przy nim miejskiej plaży.
Chętnie wykorzystaliśmy panujące tam na początku marca temperatury (około 25* C, zamiast 35 i więcej) na spacer ulicami – co na początku października z powodu upałów, było raczej niemożliwe… a na pewno nie tak przyjemne jak tym razem.
Spacerem doszliśmy do położonego nieopodal ogromnego kompleksu rekreacyjno-hotelowego Madinat Jumeirah.
Kompleks wybudowano w stylu starej zabudowy Dubaju i w takim też charakterze. Znajdziemy tu targ, miejsca spacerowe, liczne restauracje oraz sieć kanałów wodnych po których można przepłynąć tradycyjną arabską łodzią Abrą.
Następnym punktem naszego zwiedzania Dubaju w pigułce była słynna wyspa w kształcie palmy Palm Jumeirach, na której przy poprzedniej wizycie w Dubaju miałam ogromną przyjemność mieszkać. Na niej znajduje się kolejna wizytówka Dubaju, hotel Atlantis The Palm z jednym z najsłynniejszych wielkich akwariów.
Nie mogliśmy sobie też odmówić popróbowania kilku drobnych przysmaków w znajdującym się tam od niedawna barze Gordona Ramsaya. Przystawki jakie nam tam podano, obsługa i profesjonalizm są rzeczywiście godne polecenia.
Z palmy na stały ląd, można się dostać taksówką, które w Dubaju – o dziwo kosztują mniej więcej tyle co u nas – albo kolejką bez motorniczego, z torami usytuowanymi nad ziemią (podobnie jak dubajskie metro). Poprzednim razem nie mieliśmy okazji się nią przejechać, tym razem więc na palmę dojechaliśmy taksówką, a w drodze powrotnej wsiedliśmy w kolejkę. To bardzo dobry pomysł, ponieważ widok z wysokości kolejki pokazuje palmę z jeszcze ciekawszej strony niż jadąc ulicą. Można podejrzeć zamknięte dla turystów ramiona/gałęzie palmy, na których prywatne posiadłości mają największe gwiazdy i najbogatsi ludzie świata. Można też zobaczyć panoramę Dubaju z zupełnie innej strony.
Z tego samego powodu warto przejechać się również metrem.
Powoli zbliżała się godzina 18-ta, a to w Dubaju najlepszy czas aby dotrzeć wreszcie pod Burj Kalifa – najwyższy budynek świata, widziany z różnych części miasta. Aby na niego wjechać, należy z odpowiednim wyprzedzeniem dokonać zakupu biletów. Raczej nie uda nam się tego zrobić w ostatniej chwili, ponieważ wszystkie miejsca są wykupione, a jeżeli nawet nam się to uda, to będziemy musieli słono przepłacić.
W okolicach godziny 18-tej zachodzi tu słońce – to wtedy rozciąga się najpiękniejszy widok z wieży i to wtedy rozpoczynają swój niezwykły spektakl „tańczące fontanny”. Jeżeli mamy sporo szczęścia (tak jak my), może nam się udać zarezerwować stolik w jednej z otaczających kanał restauracji i jedząc kolację, podziwiać co kilkanaście minut kolejne fontannowe spektakle.
Tego dnia dodatkowym dla nas bonusem, była przepiękna iluminacja świetlna na Burj Kalifa, której przy poprzednim pobycie nie mieliśmy okazji podziwiać.
W zasadzie należało już wracać do hotelu, ale musiała znaleźć się chwila na jeszcze jeden obowiązkowy punkt zwiedzania Dubaju – odwiedzenie jednej ze słynnych dubajskich galerii handlowych, bo podobno zakupy w Dubaju nie mają sobie równych 🙂
W ten sposób dobiegł końca nieco ponad 24 godzinny „Dubai trip” w pigułce. Sądząc po wieczornym zmęczeniu, był to chyba całkiem dobrze wykorzystany czas… i co lubię… z nutą niedosytu 🙂
Łódź 6 Sierpnia 1/3
tel. 42 63035 97/98
Piękne magiczne miejsce ale moim zdaniem 24 godziny to zdecydowanie za mało! 🙂 pozdrawiam!
mejbell.blogspot.com
Zgadzam się… to zdecydowanie za mało 🙂 Również pozdrawiam 🙂