Czy warto wybrać się do Egiptu zimą ? Oczywiście, że tak. W niewiele ponad cztery godziny lotu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki możemy przenieść się z zimy do lata 🙂 Już nawet tylko z tego powodu warto… chociaż na chwilę 🙂 Ale lista powodów jest dłuższa…
Przede wszystkim jest duuużo słońca i jest ciepło, ale nie ma upałów. Dzięki temu w miesiącach zimowych nie grozi nam w Egipcie, słynna przypadłość jelitowa wielu obcokrajowców – tzw. „zemsta faraona”. Nie jest też aż tak, tłoczno jak w miesiącach letnich i nie trzeba walczyć o leżak na plaży czy przy basenie. I co równie ważne, w miesiącach zimowych jest taniej niż w sezonie. To świetny kierunek do „naładowania baterii słonecznych” zimą… szczególnie jeżeli możemy na to przeznaczyć tylko tydzień.
Nie jest to kraj po którym można się swobodnie poruszać. Na ulicach Hurghady na każdym kroku widać biedę, wstrzymane budowle i patrole uzbrojonej „po zęby” policji.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest to piękny kraj, który daje turystom świetne warunki do relaksu i wypoczynku. Celem naszego wyjazdu tym razem, nie było zwiedzanie a właśnie relax. Po ciężkiej sesji, pracy do późnych godzin i wielu miesiącach bez słońca, właśnie taki wyjazd był nam najbardziej potrzebny.
W sytuacji kiedy większość czasu spędzamy w hotelu, bardzo ważny jest jego odpowiedni wybór. Powinien oferować jak najwięcej atrakcji, być miejscem w którym znajdziemy wiele interesujących nas rzeczy i w którym nie będziemy się nudzić. Wyboru hotelu w którym się zatrzymaliśmy dokonali nasi współtowarzysze podróży i świetnie im się to udało 🙂
Hotel Titanic Beach/Palace, to wielki kompleks z wieloma basenami tworzącymi jakby rzekę/kanał płynący wzdłuż całego ośrodka. Po bokach niewysokie budynki hotelowo – restauracyjne, wyglądające jak kolorowe kamieniczki.
Hotel ma swoją plażę i piękne molo z którego można nurkować wprost na rafie.
W środku galeria handlowa, spa ( w którym ceny zabiegów i masaży były niższe niż u nas ) i mnóstwo atrakcji dla każdego. Zachwycające lobby z rzeźbami, malowidłami, witrażami i kryształowymi żyrandolami
i wszędzie wygodne kanapy zachęcające do wieczornego biesiadowania 🙂
Słowem. Idealne warunki do relaksu 🙂 Jedynym słabym punktem hotelu było kiepsko doprawione wyżywienie w niektórych restauracjach. Na szczęście jest ich tam sporo do wyboru, również ala carte, z których chętnie korzystaliśmy. Dzięki temu mieliśmy okazję poznać nowe smaki: mongolskie i libańskie.
Dobrze wybrany hotel gwarantuje nam tyle atrakcji, że czujemy się w nim jak w małym miasteczku i w zasadzie przez tydzień nie musimy go wcale opuszczać aby dobrze wypocząć. Moja niespokojna dusza ciągnęła mnie jednak gdzieś dalej 🙂
Na wyspę Giftum z rajską plażą Mahmya, na której spędziliśmy jeszcze bardziej relaksujący dzień w jeszcze piękniejszych okolicznościach przyrody.
W czterdzieści pięć minut znaleźliśmy się na plaży z kremowym, puszystym piaskiem, lazurową wodą i naturalną infrastrukturą, z drewna, bambusu i palm.
Z pubami, barami, wygodnymi siedziskami i wszystkim co niezbędne do rajskiego odpoczynku 🙂
Nie był to tani wypad, ale warto było… dla tych widoków i kolorów, które w mojej pamięci zapisują się szczególnie mocno 🙂
Rejs na Mahmye, był zorganizowany przez biuro i był zupełnie bezpieczny. Do pełni szczęścia brakowało mi jeszcze tylko zupełnie samodzielnego wypadu do Hurghady 🙂 Nie ryzykowaliśmy jednak swobodnego spacerowania po nieznanych nam uliczkach. Wybraliśmy najbardziej bezpieczną dla turystów część Hurghady – Marinę.
Marina w Hurghadzie, to rodzaj promenady/deptaku na którym po jednej stronie znajduje się nabrzeże z kutrami i jachtami a po drugiej kamienice z licznymi barami i restauracjami.
Wieczorem Marina tętni życiem, w dzień jest spokojnym miejscem spacerowym. To tutaj można zjeść najświeższe owoce morza
i stek z wielbłąda
My wybraliśmy restaurację o intrygującej nazwie – Che Gewara, znajdującą się na końcu deptaka
Można tu za ok.60-70 zł. zamówić zestaw składający się z przystawki, zupy, dania głównego i piwa. Wszystko smaczne i naprawdę świeże. Nawet carpaccio wołowe, które zamówiłam dosyć niefrasobliwie – zapominając na chwilę o „zemście faraona” 😉 Na szczęście faraonowie byli dla mnie łaskawi, ale wiele mówiące spojrzenia moich współpodróżników pamiętam do dzisiaj 🙂
W ten właśnie sposób w ciągu tygodnia, zaspokoiłam moją ciekawość kulinarną, niesforność turystyczną i najzwyklejszą potrzebę słońca w środku zimy. Pozostał niedosyt i pobudzony apetyt na więcej. Z pewnością jeszcze tu wrócę. Być może uda mi się dokładniej poznać ten kraj i jego ogromne dziedzictwo. Jakkolwiek, na pewno będę polecać to miejsce do odwiedzenia właśnie o tej porze roku… jeżeli chcemy zimą odpocząć w cieple i mamy na to tylko tydzień 🙂
Biuro Podróży NOVA TRAVEL
Łódź 6 Sierpnia 1/3
tel. 42 63035 97/98
https://www.facebook.com/pages/NOVA-TRAVEL-Tomasz-Olejnik/375827159168748?ref=hl