Grudzień to jednak piękny miesiąc. Mimo chłodu i braku słońca, jest w nim tyle ciepła, magicznego światła i wyjątkowej atmosfery, że z radością celebruję każdy jego dzień. Z tym większą przyjemnością więc przypominam jak wyglądał tutaj… w moim Microclimacie.
Aby jak najdłużej celebrować ten piękny czas, już na początku grudnia pojawiają się w moim domu pierwsze świąteczne dekoracje. Wcześniej zbieram dekoracyjne inspiracje i planuję w jakim stylu będą utrzymane. W tym roku były to elementy stylu glamour ocieplone naturalnym drewnem, jutą i plecionką.
Potem pojawia się choinka i odżywają dziecięce wspomnienia.
Kupowanie prezentów, planowanie świątecznego menu i pieczenie ciasteczek to z pewnością czynności dosyć czasochłonne, ale radość i nastrój jaki ze sobą niosą jest nie do przecenienia, a czas przy nich spędzony – wart każdej cennej minuty. Ich wyjątkowość tworzy właśnie ten słynny magiczny klimat świątecznych przygotowań.
Aby zaoszczędzić cenne minuty, zaproponowałam tym razem pomysł na nieskomplikowany i szybki świąteczny obiad.
A jakie były grudniowe looki ?
Jak przystało na grudzień przede wszystkim – ciepłe. Królowały swetry, puchowe kurtki, futerka i odpowiednie do nich obuwie.
Tak właśnie kończąc grudzień, doszliśmy do końca roku.
Jaki będzie ?
Tego nie wiem, ale mam plan, żeby go dobrze wykorzystać. Cieszyć się każdą porą roku i jeszcze bardziej doceniać to co wokół.
Do siego Roku.