Kiedy po długich, szarych miesiącach nadchodzi wiosna, a po niej lato, spragniona światła i kolorów rzadziej sięgam po mroczną, demoniczną czerń. Nie rezygnuję z niej jednak zupełnie. Zdejmuję z niej ten mroczny, demoniczny klimat i ubieram w wakacyjną lekkość.
Jak to zrobić ?
O tym w dzisiejszym poście
Nie da się ukryć, że czerń ma w sobie magnez, który do siebie przyciąga o każdej porze roku. Jest bezpieczna, bo kiedy nie wiemy co na siebie włożyć, ona zawsze wybawi nas z opresji. Bezwzględnie wyszczupla, dodaje tajemniczości i elegancji. Od zawsze jest królową nocy i pięknie podkreśla opaleniznę. Aby nadać jej lekkości i nosić ją również w letnie dni, wprowadzam kilka wakacyjnych zmian.
Po pierwsze sięgam po rzeczy z lżejszych tkanin – zwiewnych i transparentnych.
Po drugie wybieram mniej zabudowane ubrania – odsłaniające ręce, ramiona lub dekolt.
Po trzecie, przełamuję czerń jaśniejszym kolorem – najlepiej w neutralnych odcieniach ziemi
I po czwarte, dodaję typowo wakacyjne akcesoria – słomkowy kapelusz, espadryle itp…
Dzięki tym kilku niepozornym zmianom, czerń przestaje być ciężka i wieczorowa, a staje się lekka i wakacyjna.
W podobnym stylu