Odkryłam, że podczas wykańczania domu, czas płynie w jakimś zagadkowym trybie. Z jednej strony wyznaczane terminy kolejnych dostaw i montaży ciągną się w nieskończoność, z drugiej zaś zupełnie nie wiadomo kiedy mijają kolejne miesiące. Zadziwiające zjawisko, w którym ze zdumieniem kolejny miesiąc uczestniczę. Odkryłam też, że określenie – wykańczanie domu – jest określeniem bardzo przewrotnym, bo w pewnym momencie nie wiadomo już kto, kogo tak naprawdę wykańcza 😉
To takie moje, lipcowe przemyślenia.
Zapraszam na przypomnienie jak wyglądał lipcowy Microclimat.
Na szczęście są weekendy, podczas których staram się zresetować myśli, a by móc z nową energią wchodzić w kolejny tydzień pełnym remontowych niespodzianek.
Lipiec był pierwszym miesiącem w pandemii, kiedy znów zaczęliście podróżować z Nova Travel i mam szczerą nadzieję, że nic już tego nie zmieni.
Z powodu wspomnianego wyżej, braku czasu, Microclimat na blogu, przechodzi etap uśpienia, niemniej jednak pojawił się tu w lipcu post wnętrzarski z żaluzjowymi dekoracjami w roli głównej.
A skoro lipiec, to i imieniny. A skoro imieniny, to i mała imieninowa sesja 🙂
I taki to właśnie był ten lipcowy Microclimat.
Jaki będzie sierpniowy ?
To wielka, nieprzewidywalna zagadka.