Tegoroczny Listopad był dla mnie inny niż wszystkie… bo spojrzałam na niego z zupełnie innej strony niż dotąd. Uwolniłam się od stereotypowego myślenia o Listopadzie i nagle okazało się, że to co w nim niefajne, może na koniec dnia być miłe, ciepłe i przytulne… dosłownie i w przenośni.
Pod jednym z postów napisałam o tym kilka… przełomowych dla mnie… słów, które i tutaj poniżej zamieszczę.
Jaki zatem był dla mnie Listopad ?
Mimo przeziębienia, szarugi za oknem i kilku spraw do rozgryzienia, to był bardzo wartościowy i… ciepły miesiąc…
Bo tak chciałam i postarałam się o to, żeby taki był… mimo wszystko 🙂