Zwierzęce wzory są w mojej szafie od zawsze, dla mnie to klasyki z pazurem a nie sezonowa moda.
Nie boję się ich zadziorności i w zasadzie mam chyba każdy element garderoby w zwierzęcy print. Przez lata nauczyłam się, że cała tajemnica noszenia ich z klasą, polega na tym aby nie łączyć ich wszystkich w jednym looku i nie dawać im konkurencji wyzywającym fasonem czy innymi równie dekoracyjnymi elementami. No i oczywiście jakość.
Futerkowy płaszcz, który mam na sobie przypomniał mi pewną anegdotę z czasów kiedy miałam 18-19 lat i kiedy o wszystko było trudno a o czymś modnym w sklepach można było tylko pomarzyć. W tych oto szarych czasach, weszłam przypadkiem w posiadanie długiego, oversizowego futerka w biało-czarne lamparcie cętki. Futerko było uszyte przez moją koleżankę, a materiał kupiony w Pewexie. Strasznie jej tego futerka zazdrościłam. Przypadek sprawił, że miała u mnie dług którego nie miała czym spłacić – być może kupiła za dużo rzeczy w Pewexie 🙂 Zaproponowała, że jeżeli nie chcę dłużej czekać ( a wiedziała że czekam już długo ), to może mi oddać ten dług swoimi ubraniami. Od razu powiedziałam, że jestem zainteresowana wyłącznie futerkiem. Nie było łatwo bo futerko było dopiero co uszyte i nie zdążyła się nim jeszcze nacieszyć, ale ku mojemu zdumieniu jednak się zgodziła. W ten niecodzienny sposób weszłam w posiadanie wymarzonego futerka.
Ale to jeszcze nie koniec o nim opowieści. Bo po pewnym czasie, znudził mi się biało-czarny i zapragnęłam aby miał taki kolor jak ten ze zdjęć.
Co zrobiła 18-to letnia Ania ?
Oczywiście uruchomiła swoją twórczą kreatywność i ufarbowała futerko samodzielnie. Wiedziałam, że nie mogę go zupełnie zamoczyć żeby się nie zdeformowało, farbowałam je więc metodą stemplowania – gąbką. Oczywiście o jakimkolwiek utrwaleniu koloru nie było mowy. Efekt był naprawdę niezły i cieszyłam się nim jak nowym… dopóki nie zmokło… Bo kiedy zmokło i wsiadłam w nim do autobusu, to okazało się że zostawia ślady na wszystkim czego dotknęło… łącznie – o zgrozo – z ubraniami współpasażerów.
Tak oto zakończył się barwny żywot pewnego futrzaka… jako farbowany lis ( lampart ) długo nie pociągną 🙂
Zapraszam na mały spacer po Warszawie 🙂
płaszcz-MANGO | wełniana bluzka-RESERVED | spodnie+torebka-ZARA