Look codzienny, ponieważ wygodny, swobodny i… ciepły, ale w zupełnie niecodziennym otoczeniu. Mewy, plaża i morze zimą, to coś co zdarzyło mi się oglądać po raz pierwszy w życiu 🙂
Tworząc we wrześniu ubiegłego roku, post z ostatniego wakacyjnego weekendu nad morzem TUTAJ wspomniałam, o pewnej zaistniałej tam sytuacji, którą przetłumaczyłam sobie jako „znak”, że wrócę nad morze wcześniej niż dopiero za rok. Ale do głowy mi wtedy nie przyszło, że pierwsze dni Nowego Roku, przywitam właśnie nad morzem 🙂
Dla mnie to kolejny dowód na to, żeby nie bać się wypowiadać swoich marzeń i pragnień. Wielokrotnie przekonałam się o tym, że wypowiedziane marzenie, zaczyna żyć swoim życiem. Jest jak zasiane ziarno. Na początku prawie niewidoczne i trudno uwierzyć, że cokolwiek z niego wyrośnie. Jednak kiedy jest pielęgnowane, wypuszcza korzenie z których wyrasta najprawdziwsza roślinka… najprawdziwsze marzenie 🙂
Ktoś powie – cóż to za marzenie… marzenie musi być duże !!!
Ja jednak, wiem że kiedy docenia się te mniejsze, to te duże spełniają się chętniej 🙂
Dzisiejszy look, to jednocześnie zimowy spacer po orłowskim molo, puckim porcie, plaży we Władysławowie i pięknych uliczkach Gdańska. Trzy pierwsze dni Nowego Roku 🙂
W roli główniej kremowy futrzak, który „pokochały” chyba wszystkie ptaki 😉
Momentami czułam się nawet jakbym była jednym z nich 🙂
Gdański termometr wskazywał -11 stopni C
W Nowym Roku, życzę wszystkim właśnie spełnienia marzeń… tych mniejszych i tych większych i tych z pozoru nierealnych.
Niech się po prostu spełniają 🙂
