Kocham musicale. To dla mnie, zawsze wielka uczta i prawdziwe wydarzenie. Przez niektórych ten gatunek sztuki jest niedoceniany i traktowany po macoszemu. Dla mnie, to jak najbardziej pełnowartościowy rodzaj wyrazu artystycznego, wymagający od aktorów, nie tylko talentów aktorskich ale również wokalnych i tanecznych.
Les Miserables, to musical powstały na podstawie powieści Wiktora Hugo o tym samym tytule. W tle rewolucji francuskiej, opowiedziana została historia życia i śmierci, miłości i nienawiści, bohaterstwa i zdrady, niezrozumiałej zaciekłości i wzruszających przemian duchowych. Wszystko to opatrzone wspaniałą, zapadającą głęboko w pamięć muzyką.
Zanim obejrzałam najnowszą ekranizację filmową, miałam przyjemność zobaczyć polską wersję musicalu w Teatrze Muzycznym ROMA w Warszawie. Żywa orkiestra w teatrze, to dla mnie absolutnie niesamowite wrażenia, których nie odda żaden film. Dźwięk delikatnego strojenia instrumentów dobiegający z Orkiestronu przed spektaklem… bezcenny 🙂 Obsada do polskiej wersji, wybierana była przy sugestii i ostatecznej akceptacji angielskich producentów. Z tego co wiem, wszystkie obsady dobrane były niezwykle starannie i wszystkie były na najwyższym poziomie. Obsada, którą miałam przyjemność oglądać, tylko to potwierdziła. Szczególnie pozytywnie zapadł mi w pamięci Damian Aleksander w roli Valjeana – szczerze, prawdziwie i po prostu pięknie. W musicalu została zastosowana nowatorska scenografia, płynnie i bezszelestnie przemieszczana na platformach, sterowanych systemem laserowym. To zupełnie inna jakość zmiany scenografii, bez niepotrzebnych przerw, szurania i angażowania ludzi. Wszystko to sprawia, że gdyby musical nadal był wystawiany, zachęcałabym gorąco do obejrzenia go właśnie w Teatrze ROMA. W tej chwili pozostaje mi tylko zachęcenie do sięgnięcia po ekranizację filmową.
Film zrobiony z hollywoodzkim rozmachem i z udziałem takich gwiazd jak Hugh Jackman, Russel Crowe, Amanda Seyfried czy Anne Hathaway, która za tę rolę otrzymała Oscara. Dla mnie był to film Hugh Jackmana i właśnie Anne Hathaway – rewelacyjnie zagrane role i świetnie zaśpiewane partie wokalne jednocześnie. Rozczarowaniem dla mnie, okazał się Russel Crowe. Nie przekonał mnie niestety, swoją interpretacją postaci. Z przykrością też stwierdzam, że barwa głosu Russela Crowa, nie była dla mnie przyjemnym w odbiorze przeżyciem… ale to zapewne tylko moje, głęboko subiektywne odczucie. Cały film zrobiony świetnie i obejrzenie go 5-6 raz zapewne nie było razem ostatnim 🙂 Znów obejrzałam go ze ściśnięty serduchem i tymi samymi emocjami. Muzyka i piosenki w tym musicalu, to naprawdę uczta dla ucha. Wszystkie są świetne. Od najbardziej znanych szlagierów „Wyśniłam sen” i „Słuchaj kiedy śpiewa lud”, po moje ulubione „Wino pij” czy „Pusty stół i puste krzesła”. Płyta z polską wersją tych piosenek, wciąż jest jedną z cenniejszych dla mnie płyt i jest nieodłącznym elementem podróży samochodowych 🙂
Co tu dużo mówić. Kocham musicale i zapewne nie o jednym jeszcze tu napiszę, próbując zachęcić do polubienia, tych nie przekonanych 🙂 Les Miserables, może nie jest najłatwiejszym w odbiorze musicalem (bo to prawie operetka), ale warto… dla aktorów, ich gry, śpiewu, kawałka historii i przede wszystkim dla MUZYKI 🙂
W linku, Flash Mob artystów Romy, w Złotych Tarasach, zorganizowany w ramach promocji musicalu. Reakcje ludzi… bezcenne 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=LcHZF32PysQ