Ochrona przeciwsłoneczna 2015

DSC04154

Czy coś się zmieniło w moim podejściu do ochrony przeciwsłonecznej o której pisałam w ubiegłym roku TUTAJ ?

Tak.

Jeszcze bardziej upewniłam się o słuszności jej stosowania 🙂

W ciągu minionego roku miałam wiele okazji aby przekonać się jak potrafi działać wyższa a jak niższa ochrona UV, przed naprawdę gorącymi promieniami słońca. Wielokrotnie też przekonałam się, że najwyższa ochrona SPF 50+ na twarz, jest bezwzględną koniecznością i tego już nie zmienię. O jej skuteczności bardzo empirycznie, przekonałam się kiedy będąc na Mauritiusie, wybraliśmy się na ocean w poszukiwaniu delfinów, waleni i wodnego świata Mauritiusa.

DSC04084

Ponieważ nie należę do „wilków morskich” i cierpię na różnego rodzaju choroby lokomocyjne ( również morską ), wybraliśmy jeden z krótszych rejsów który miał trwać ok. 3 godziny. Wiedząc, że będę kilka godzin na pełnym słońcu, odpowiednio się do tego przygotowałam. Posmarowałam ciało kremem z filtrem SPF 30, a twarz oczywiście moją koloryzującą 50-tką. Dodatkowo założyłam bluzkę, która zakrywała ramiona, plecy i dekolt a na głowę kapelusz. Zaraz po wyruszeniu okazało się jednak, że kapelusz musi wylądować w looku bagażowym, ponieważ zostałby porwany w siną dal, razem z oceanicznym wiatrem i pędem silników naszej łodzi. Zostałam więc zdana jedynie na ochronę kremu.

Po zakończonym rejsie okazało się, że w miejscu w którym kapelusz zdążył już zetrzeć część kremu z filtrem, czoło było zaczerwienione i po kilku dniach schodziła w tym miejscu skóra. Reszta twarzy z odpowiednią warstwą kremu SPF 50+ była nietknięta – bez najmniejszego nawet zaczerwienienia i śladu przebywania kilka godzin w pełnym afrykańskim słońcu na wodzie. Oczywiście była bardziej opalona, ale nie czerwona.

Okazało się też, że filtr SPF 30 na ciało, był w tych okolicznościach za słaby. Kolana i ramię z którego zsuwała się bluzka były jednak zaczerwienione. Przynajmniej w tych najbardziej wystających miejscach, powinna być nałożona 50-tka.

Takich przykładów mogłabym przytoczyć więcej a wszystkie one są dowodem na skuteczność działania wysokich filtrów… i nieskuteczność zbyt niskich 🙂 Dlatego moja opinia na temat stosowania wysokiej ochrony przeciw promieniom UV ( szczególnie na twarz ) została przez ten rok jedynie ugruntowana.

Przypomnę, że każde zaczerwienienie skóry wywołane działaniem promieni słonecznych to niestety uszkodzenie skóry. To nie jest tylko kwestia koloru i bagatelizowania, że z czerwonego zrobi się brązowe. Oczywiście zrobi się z czerwonego brązowe, ale to mikro uszkodzenie pozostanie na zawsze. O ile ciało przez większość roku w naszym klimacie jest zakryte i wystawiamy je na działanie promieni słonecznych zaledwie kilka razy do roku, o tyle twarz non stop narażana jest na różnego rodzaju czynniki zewnętrzne. Wiatr, mróz, suche powietrze w mieszkaniach i właśnie promienie UV, które działają na skórę twarzy przez cały okrągły rok. Nawet w pochmurny dzień. To właśnie one najbardziej „starzeją” nam twarz. Zostało to fachowo nazwane – fotostarzeniem. Objawy fotostarzenia to: przesuszona i cienka skóra w ziemistym odcieniu, na której w wyraźny ( ostry ) sposób zarysowują się bruzdy nosowo-wargowe. Skóra traci elastyczność i niszczona jest warstwa podporowa czyli kolagen. W miejscach rozbudowanej mimiki pojawia się siatka drobnych zmarszczek, które coraz bardziej się utrwalają i pozostają na stałe. A wszystko to, właśnie przez te „nic nie znaczące” mikro uszkodzenia – zaczerwienienia, które „przecież zbrązowieją”…

Mając tę wiedzę, nie zamierzam rezygnować z wysokiej ochrony przeciwsłonecznej i co sezon chętnie przyglądam się nowej ofercie. A jest ona coraz ciekawsza i coraz bardziej przyjazna w stosowaniu.

W tym sezonie testuję nowy krem koloryzujący do twarzy z filtrem SPF 50+ SYNCHROLINE

img (1)

Pierwsze testy wypadają bardzo obiecująco, ponieważ oprócz ładnego koloru ( nie różowego jak w większości tego typu produktach ), jest mniej tłusty i pozostawia mniej błyszczącą warstwę niż ten, który stosowałam poprzednio.

Do ciała i na wszystkie wystające miejsca, bardzo dobrze się spisuje Sun Spray 50+ EUCERIN

Jest lekki i nie bieli skóry, co przy tak wysokich faktorach jest najczęstszym minusem i wiele osób rezygnuje z wysokich filtrów właśnie z tego powodu.  Zupełnie to rozumiem, bo mimo że ochrona jest ważna, to jednak chcemy przecież wyglądać na plaży atrakcyjnie… a przynajmniej nie straszyć 🙂 Dla mnie od lat najatrakcyjniej na plaży wyglądają ciała posmarowane olejkiem. Do niedawna olejki miały bardzo niską ochronę przeciw UV, ale to już przeszłość ponieważ pojawiły się nawet z filtrami 50+.

Ja upatrzyłam sobie olejek SPF 30, z przyspieszaczem opalania !!!

To może być dla mnie wyjątkowo ciekawa propozycja. Wysoka ochrona i przyspieszony proces tworzenia melaniny. Oznacza to krótszy czas przebywania na słońcu aby skóra nabrała ładnego i zdrowego koloru.

Bardzo mi ta opcja odpowiada, bo zamiast smażyć się godzinami w pełnym słońcu, zdecydowanie wolę spędzać czas na plaży w cieniu palmy lub parasola 🙂

DSC04538

 🙂

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *