Wraz z nadejściem listopada, obserwuję na Instagramie rozgorzałą dyskusję na temat tego czy dekoracje w listopadzie powinny być jeszcze dyniowe czy już bombkowe. Są zwolennicy jednej i drugiej opcji, ale też często jedni drugich wyśmiewają. Osobiście nie widzę tu żadnego problemu, bo jeżeli chodzi o wystrój i dekoracje domu, powiedzenie „wolnoć Tomku, w swoim domku” jest jakby skrojone na takie okoliczności i warto sobie o nim od czasu do czasu przypomnieć. Nie widzę też problemu, bo zawsze przecież można znaleźć „złoty środek”… coś między bombką a dynią…
Takim „złotym środkiem” są dla mnie tym razem gałązki iglaków, mech i dużo świeczek. Świeczki idealnie umilają długie wieczory, a mech i gałązki iglaków wnoszą do domu zapach i odrobinę pozytywnej zieleni, której za oknem już coraz mniej. I nie chodzi tu o choinki (bo na nie jeszcze za wcześnie) ale właśnie o gałązki. Dyskretnie przypominają nam, że zbliżają się Święta, ale nie ma na nich jeszcze brokatu i „śniegu”. Pięknie wyglądają w szklanych, glinianych lub spatynowanych żeliwnych naczyniach. W połączeniu z drewnem, jutą i rattanem stworzą ciepły domowy klimat. Nie potrzebują dodatkowych ozdób, wystarczą te naturalne: szyszki, kasztany, liście lub… małe, białe dyńki, które w duecie z gałązką iglaka są najlepszym symbolicznym połączeniem października z grudniem, a być może zostaną nawet ze mną do Świąt.
Bo przecież „wolnoć Tomku…”
Poniżej kilka wybranych przeze mnie dekoracji z gałązkami iglaków, mchem i duuużą ilością świeczek.
Foto:
Microclimat