Słońce
Uwielbiamy je. Czekamy na nie całe długie miesiące, i kiedy wreszcie jest, chcielibyśmy wygrzewać się w jego promieniach jak najczęściej 🙂 Daje nam energię do życia, aktywuje hormony szczęścia a nasza skóra nabiera pięknego koloru – już przynajmniej z tych powodów zasługuje na swój specjalny cykl 🙂 O tym jak w pełni cieszyć się jego dobrami i o czym należy pamiętać korzystając z jego dobrodziejstw 🙂
Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że w naszej szerokości geograficznej występują zazwyczaj skóry jasne, wrażliwe na poparzenia słoneczne, których nie można wystawiać na całe godziny w pełnym słońcu. Poparzenie słoneczne objawia się rumieniem, który obserwujemy właśnie po zbyt długim przebywaniu na słońcu. Często słyszę tłumaczenie, że „przecież to zbrązowieje”. Nie powie tak ktoś, kto ma świadomość, że każda postać rumienia jest dla skóry zjawiskiem niekorzystnym. Nigdy nie wiadomo jak głębokich warstw dosięgnie, jaką tkankę uszkodzi i kiedy nas o tym „poinformuje”. W najlepszym wypadku doprowadzi do przedwczesnego fotostarzenia skóry, na którym chyba nikomu nie zależy. Dlatego tak bardzo powinno się unikać rumienia wywołanego opalaniem, chroniąc skórę wysokimi filtrami i nie przebywając zbyt długo w pełnym słońcu. Dobrym pomysłem jest również wcześniejsze przygotowanie skóry, np. stosując beta karoten.
Od dawna przed sezonem wakacyjnym, w okolicach kwietnia/maja wprowadzam suplementację beta karotenem i widzę w tym wiele pożytku. Przede wszystkim skóra nasycając się beta karotenem czyli pro witaminą A, staje się bardziej odporna na agresywne działanie promieni słonecznych. Głównie przez to, że jest on silnym antyoksydantem, dzięki czemu neutralizuje wolne rodniki, które powstają pod wpływem promieni UV. Co ważne powoduje, że pigment skóry przesuwany jest w płytsze warstwy skóry, dzięki czemu potrzeba mniej czasu spędzonego na słońcu, aby skóra nabrała ciemniejszego koloru – to dla mnie jedna z najważniejszych zalet beta karotenu. Niemniej istotne jest to, że opalenizna dłużej się utrzymuje. Ciekawostką i jakby bonusem jest zaobserwowany przeze mnie fakt, że skóra zyskuje ładniejszy odcień, nawet bez opalania 🙂 Aby beta karoten zadziałał, podstawą jest jego odpowiednia ilość. Według wielu źródeł, to minimum 10mg dziennie. Naturalnie beta karoten możemy znaleźć oczywiście w marchewce, ale również w czerwonych i żółtych warzywach i owocach takich jak pomidory, papryka, morele, brzoskwinie czy nektarynki.
Ja wybrałam suplement diety, „Beta Solar ” firmy Olimp, który oprócz bardzo dobrej ilości beta karotenu (bo aż 15mg), ma w składzie inne cenne antyoksydanty, witaminy a nawet kwas hialuronowy. Co dla mnie ważne, dzięki tak bogatej zawartości, wystarczy jedna kapsułka dziennie 🙂
Nie musimy się obawiać o przedawkowanie, ponieważ beta karoten nie kumuluje się w organizmie. Ponieważ pochodne witaminy A rozpuszczają się w tłuszczach, należy stosować je podczas posiłku – dlatego np. jedząc surówkę z marchewki powinno się dodać kilka kropel oliwy. Beta karoten ma wiele cennych właściwości, oprócz już wymienionych, pomaga przy tzw. „kurzej ślepocie”, jest pomocny przy łagodzeniu skutków ubocznych chemioterapii. odtruwa więc i wzmacnia organizm. Działa przeciwstarzeniowo. Warto więc pomyśleć o nim jak najszybciej, żeby jak najlepiej przygotować skórę na długo wyczekiwane kąpiele słoneczne… zanim na dobre zawita lato 🙂
Ps. UWAGA !
Muszą na niego uważać osoby palące papierosy. Powyżej 20mg dziennie, beta karoten w połączeniu z gigantyczną ilością wolnych rodników zawartych w dymie papierosowym, może paradoksalnie przyczyniać się do rozwoju raka płuc.
Sama kocham słoneczko i wylegiwanie się na dworze 🙂 Sama stosuję wymówkę „przecież zbrązowieje” przy rumieniu na mojej skórze.
Pozdrawiam.
Mam nadzieję, że teraz tych wymówek będzie mniej 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂