O tym, że warto jeść ryby słyszymy od dziecka. Od dawna bowiem wiadomo, że są źródłem wielu cennych składników które pomagają nie tylko naszemu zdrowiu ale również urodzie 🙂 Ale które wybierać, a które omijać ?
Ryby i owoce morza, to przede wszystkim łatwo przyswajalne, lekkostrawne białko – o wiele cenniejsze od najdelikatniejszych nawet części mięs zwierzęcych. Już chociażby z tego powodu warto przynajmniej raz w tygodniu przygotować rybny obiad zamiast mięsnego. Mięso ryb morskich dodatkowo bogate jest w jod i nienasycone kwasy tłuszczowe – których w diecie nie powinno brakować.
Tłuszcz zawarty w mięsie ryb morskich jest właśnie tym tłuszczem, którego nie musimy się bać i należy go uzupełniać, jeżeli dbamy o zdrowie i szczupłą sylwetkę. Wciąż jednak spotykam osoby, które rezygnują np. z halibuta ze względu na tłuszcz… !!! Samo słowo – tłuszcz – wywołuje u nich panikę, a tym czasem w przypadku ryb, właśnie te tłuste (morskie) są najbardziej wartościowe. Jest to o tyle zaskakujące, że te same osoby doskonale znają cenne właściwości kwasów tłuszczowych omega-3… często się nimi nawet suplementując 🙂
Nienasycone kwasy tłuszczowe zawarte w rybach rzeczywiście trudno przecenić, mają bowiem najlepszy stosunek ilościowy kwasów omega-3 do omega-6. Właśnie odpowiednie proporcje tych kwasów decydują o ich zdrowotnym działaniu. Tylko wtedy wpływają korzystnie na pracę serca, mózgu i układu naczyniowego Oczyszczają żyły zmniejszając ilość złego cholesterolu, Chronią stawy, nawilżają skórę i wzmacniają odporność. Dzięki wysokim zawartościom witamin A i D, korzystnie wpływają na wzrok i kości. Lista zalet jest długa i mają ryby wielu zwolenników, ale są również sceptycy.
Zanieczyszczenie wód, psuje rybom dobrą opinię i podważa ich zdrowotne właściwości. Mimo to badania dowodzą, że w krajach w których spożycie ryb i owoców morza jest bardzo duże, zmniejsza się częstotliwość chorób serca, nowotworów i alergii. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia zaleca jeszenie ryb 2-3 razy w tygodniu jako profilaktykę niektórych chorób żywieniowo zależnych, Okazuje się bowiem, że mimo wszystko korzyści wynikające ze spożycia ryb, przewyższają ewentualne zagrożenia związane z ich zanieczyszczeniem. Podobno trzeba by było jeść ok. 50kg ryb dziennie, aby zadziałały toksycznie na organizm.
Krewetki z pikantnym sosem Mango
Jeżeli jemy dużo ryb i chcemy to zagrożenie zminimalizować, najlepiej wybierać ryby małe, krótko żyjące i żywiące się planktonem – sardynki, śledzie itp. – oraz te żyjące w najzimniejszych wodach – arktycznych, pacyficznych itp. Jeżeli jemy rybę raz w tygodniu, nie mamy raczej powodów do paniki, możemy wybrać każdą która nam smakuje – najlepiej oczywiście morską.
Natomiast zdecydowanie powinno się unikać ryb pochodzących z chińskich i wietnamskich hodowli, takich jak: panga, tilapia, limanda czy maślana. To właśnie ryby z tych hodowli powinniśmy omijać. Warunki w jakich są hodowane: zagęszczenie, zanieczyszczenie oraz stosowane hormony, antybiotyki i środki bakteriobójcze sprawiają, że powstaje produkt rybopodobny, nie mający wiele wspólnego z prawdziwą zdrową rybą.
Mule w białym winie i pomidorach
Warto też od czasu do czasu skusić się na owoce morza. Te najzdrowsze to min. krab, przegrzebki, ostrygi i dobrze nam znane krewetki. Ale jest ich znacznie więcej i można z nich wyczarować smakowite i zdrowe dania. Najlepszym pretekstem do poznawania nowych, morskich smaków są oczywiście podróże – wtedy są naprawdę świeże i nie aż tak drogie 🙂
Jeżowce prosto z Oceanu Indyjskiego na Mauritiusie, skropione cytryną smakują trochę jak delikatniejsza wersja kawioru 🙂
Homar zapiekany z serem
Tatar z Captain Fish z mlekiem kokosowym
Na zdrowie 🙂