Od zawsze mam słabość do morskich klimatów. Uwielbiam szum morza, śmiech mew, piasek pod stopami i wszystko co morskie. Gdziekolwiek jestem, przywożę ze sobą kawałek tamtejszej plaży: piasek, muszle, wodorosty, kamienie i patyczki wypłukane przez morze… po prostu morskie skarby. W moim mieszkaniu przez cały rok jest sporo morskich dekoracji łącznie z „moją prywatną plażą” w parapecie, którą kiedyś bliżej zaprezentuję 🙂 W okresie Świąt jednak, zazwyczaj zmieniałam wystrój mieszkania w typowo świąteczne kolory: czerwień, zieleń, złoto i baśniowe dekoracje. Tym razem postanowiłam nie rozstawać się z moim ulubionym klimatem nawet w Święta. A oto efekty 🙂
Świąteczne morskie opowieści… :)
Napisz odpowiedź