„Jesień idzie. Nie ma na to rady”.
Kiedy byłam młodsza zapadałam w jesienno-zimowy sen i budziłam się dopiero wiosną. Cały rok czekałam na lato. To oczywiście przenośnia, ale przez długie lata najchętniej bym ten czas przespała. Lubię kiedy świeci słońce, lubię kiedy jest ciepło, lubię zieleń na drzewach i kwitnące kwiaty. Od zawsze towarzyszy mi wewnętrzne wrażenie, że „bocian” przynoszący, któregoś z moich przodków pomylił szerokość geograficzną „zrzutu przesyłki” 😉 Coś na pewno jest na rzeczy 😉 Teraz jednak potrafię już cieszyć się każdą porą roku i szkoda mi już czasu na „przespanie” czegokolwiek… nawet jesieni 🙂