O tym, że mimo mojej miłości do słońca, wolę opaleniznę z tubki, od tej spieczonej na „raka”, pisałam niejednokrotnie. Pisałam też o tym, ze wciąż poszukuję mojego „samoopalaczowego Grala”. Poszukiwania te nie są niczym innym jak po prostu testowaniem. Podzielę się więc dzisiaj moimi, subiektywnymi wrażeniami po przetestowaniu kilku z nich.
Test samoopalaczy
Napisz odpowiedź