Tajska zupa kokosowa, to kolejna kulinarna pamiątka z podróży. Lubiłam ją od dawna i próbowałam ją przygotowywać jeszcze zanim pojechałam do Tajlandii. Jednak dopiero poznanie oryginalnego smaku tej zupy, upewniło mnie jak ona naprawdę powinna smakować.
Nie zrobiłam jej jednak od razu po powrocie. Chcąc odtworzyć ten smak, potrzebowałam trochę czasu aby nabrać dystansu. I udało się. Mimo drobnych modyfikacji, to jest właśnie ten smak, który pamiętam.
Większość potraw w Tajlandii, można zamówić z wybranym składnikiem głównym – również zupę kokosową. Jest to do wyboru, kurczak, wieprzowina lub krewetki. Ja tym razem wybrałam wersję z kurczakiem. Z wieprzowiną nie planuję, ponieważ jej unikam, ale z krewetkami jak najbardziej. Moją modyfikacją jest dodanie, mieszanki warzyw chińskich, które dodaję do większości potraw orientalnych. Świetnie się z nimi komponują i podbijają smak. Dzięki temu są też bardziej treściwe i bardziej kolorowe.
Składniki
-ok. 1/2 kg udźca drobiowego
-opakowanie mrożonej, chińskiej mieszanki warzywnej
-świeży imbir
-1-2 świeże trawy cytrynowe
-pół pęczka świeżęj kolendry
-puszka mleka kokosowego
-papryczka lub pasta chili
-sos sojowy
-limonka
-2-3 ząbki czosnku
-ksylitol, sól i pieprz do smaku
Przygotowanie
Mięso pokroić w kostkę. Trawę cytrynową rozbić tłuczkiem do mięsa. Kawałek imbiru długości palca, zetrzeć na drobnej tarce. Włożyć wszystko do garnka i zalać wodą. Zagotować, dodać mieszankę warzyw i mleko kokosowe razem z pokrojonym w plasterki czosnkiem, wyciśniętym sokiem z limonki (razem ze skórką), 2 łyżeczkami ksylitolu oraz papryczką lub pastą chili do smaku. Posolić. Gotować aż mięso będzie miękkie minimum pół godziny. Na koniec wkroić kolendrę.
Zupa musi mieć balans między smakami słodkim, kwaśnym, słonym i pikantnym, tak aby żaden z tych smaków nie górował nad innymi… z wyjątkiem pikantnego. Tutaj możemy poszaleć według upodobań. W Tajlandii stopień pikantności tej samej potrawy w różnych miejscach bywał różny, ale smak pozostawał ten sam.
Jeżeli chcemy, tajską zupę kokosową w oryginalnej postaci – bez modyfikacji – zamiast mieszanki warzyw, dodajemy pokrojone w ćwiartki pieczarki i cebulę. Ideałem byłoby też dodanie liści limonki, których mnie nie udało się póki co kupić. Pozostałe składniki są ogólnie dostępne… łącznie ze świeżą trawą cytrynową, którą kupiłam w Biedronce.
Smacznego 🙂