Wenecja widziana moimi oczami, to przede wszystkim zachwyt wyjątkowością tego miejsca, który częściowo pokazałam już w moich weneckich obrazach TUTAJ. Ale moja Wenecja, to również jej różnorodność, dotknięcie historii, poszukiwanie smaków, ciekawych miejsc i filmowych śladów 🙂
Dzisiaj część pierwsza.
Wybierając się do Wenecji, część osób z którymi rozmawialiśmy wypowiadała o tym mieście zdania pełne zawodu. Zniechęcali nas twierdząc, że spotkamy tam brud, smród wody i obdrapane kamienice. Że tylko okolice placu św. Marka są wizytówką Wenecji a cała reszta, nie warta jest zachodu. Tak już mam, że w podobnych sytuacjach nie kieruję się zdaniem innych… sama muszę wyrobić sobie własne. Szczególnie jeżeli dotyczy to obrazów, dźwięków, emocji i wrażeń. Tego, co każdy odczuwa i przezywa na swój indywidualny sposób. Tak też było i tym razem.
Zwiedzanie Wenecji zaczęłam od spokojnej, oddalonej od centrum dzielnicy. Pierwsze wrażenie zobaczenia tego miasta na żywo, było niewiarygodne. Mimo że przecież wiedziałam, że tam tak jest, nie mogłam uwierzyć, ze idąc chodnikiem zamiast samochodów mijają mnie wszelkiego rodzaju pojazdy pływające, a zamiast asfaltu naprawdę jest woda i że naprawdę nie ma tu ani jednego samochodu.
Mijałam zadbane i obdrapane kamienice – w jednych i drugich widząc piękno. Świadomość wielowiekowego istnienia tych budynków i fakt, że nadal toczy się w nich życie są dla mnie ważniejsze niż zewnętrzne niedociągnięcia.
Szłam wąskimi uliczkami i tajemniczymi zakątkami, które w mojej wyobraźni odtwarzały obrazy niegdyś tętniącego tu życia.
Intrygował prawie zupełny brak drzew na ulicach i surowość murów „ocieplana” zielenią „ogrodów” tworzonych na tarasach.
Mijałam zewsząd spoglądające weneckie maski, dziesiątki romantycznych mostów, mostków, mosteczków i mnóstwo kościołów. Wśród nich, udało nam się odnaleźć kościół w którym kręcone były sceny do filmu „Indiana Jones i ostatnia krucjata”…. i oczywiście kratkę kanalizacyjną przed kościołem, z której w filmie wyszedł główny bohater 🙂
Szukałam „zapachu” wody przed którym tak nas przestrzegano i mimo panujących wtedy upałów nie doszukałam się niczego więcej niż zapachu jezior i nadmorskich portów, które przecież większość z nas lubi.
Zmęczona wędrówką chętnie przysiadałam w niewielkich, urokliwych knajpkach, próbując lokalnych Frutti di mare i wyśmienitych win – i wciąż byłam zachwycona… nawet mijając porozrzucane gdzie nie gdzie śmieci i nawet kiedy po moim stole zuchwale wędrowały ptaki
Tego dnia nie chcieliśmy niczego więcej, jak tylko zatrzymać te chwile… to pierwsze wrażenie i ten niekłamany, pierwszy zachwyt…
Udało się, bo do zatłoczonego centrum, dotarliśmy dopiero następnego dnia.
Ale o tym, opowiem już następnym razem 🙂
Na koniec refleksja, która w podobnych sytuacjach zawsze przemyka mi przez głowę:
Jak to dobrze, że potrafię widzieć piękno tam, gdzie inni widzą brzydotę… dzięki temu mogę przeżywać w życiu więcej pięknych chwil 🙂
Biuro Podróży NOVA TRAVEL
Łódź 6 Sierpnia 1/3
tel. 42 63035 97/98
https://www.facebook.com/pages/NOVA-TRAVEL-Tomasz-Olejnik/375827159168748?ref=hl