Dzisiejsze dekoracyjne inspiracje, to coś dla tych, dla których kupienie gotowej półki czy obrazka to zdecydowanie za mało, aby w pełni oddać klimat drzemiącej w nich artystycznej duszy.
Dla tych, którzy lubią wnosić do wnętrz swoją wrażliwość, wyobraźnię i dotyk własnych rąk.
Dla tych, którzy nie ograniczają się do wykorzystywania rzeczy, tylko w taki sposób jaki znają.
Dla tych, którzy nie boją się postarzać nowego i po nowemu odkrywać, to co stare.
Żaluzjowe drzwi do szafy, są nam znane od dawna. Można je kupić w wielu rozmiarach, w wersji białej lub z surowego drewna. Przez lata zapomniane, dziś przeżywają swój renesans. Od zawsze miałam do nich słabość. Kiedy po raz pierwszy urządzałam swoje własne M, znalazłam dla nich honorowe miejsce w przedpokoju i bardzo je lubiłam. Potem przyszedł wielki remont, a z nim wszystko nowe. Czas pokazał, że ta miłość była jednak prawdziwa, bo dzisiaj myśląc o urządzaniu nowego domu, żaluzjowe akcenty wciąż mnie kuszą, wabią i przyciągają… już nie tylko jako klasyczne drzwi, ale w różnych innych formach… również jako dekoracja sama w sobie…
Te żaluzjowe piękności, czekały na swój debiut kilkanaście lat w rodzinnym siedlisku. Nie było tam dla nich odpowiedniego miejsca (a może pomysłu), ale nigdy, nikt nie pomyślał nawet żeby się ich pozbyć. Były więc przez kilkanaście lat niemymi świadkami pięknych chwil mojej rodziny. Zapakowane w oryginalną folię wciąż wyglądały jak nowe… jakby niczego nie przeżyły, niczego nie widziały i niczego nie słyszały… Mimo wieku, nie potrzebowały więc żadnej renowacji ani odmłodzenia, ale koniecznie potrzebowały wydobycia drzemiącego w nich potencjału, czyli… postarzenia…
Wybrałam więc dla nich specjalny postarzacz, w kolorze starego dębu. To wodny preparat, który nie zamalowuje drewna, a w odróżnieniu od bejcy, kontrastuje jego usłojenie. W ten sposób postarza i patynuje. Ilością nakładanych warstw, możemy dobrać odpowiednie nasycenie koloru i dowolnie wykończyć lakierem, woskiem lub olejem.
Na zdjęciu u dołu: po prawej surowe drewno, po lewej z jedną warstwą postarzacza.
Ja zdecydowałam się na dwie warstwy, a po dokładnym wyschnięciu zabezpieczyłam drzwiczki naturalnym olejem do drewna na bazie oleju lnianego.
Po tych zabiegach wreszcie nabrały ukrytego przez lata charakteru i klasy.
Nie wiem jeszcze czy znajdę dla nich jedno stałe miejsce czy może będą wędrowały po całym domu. Jedno jest pewne: gdziekolwiek się pojawią, tworzą niesamowity klimat.
Klimat podróży, wakacji, egzotycznych miejsc… a przecież nikogo już chyba nie dziwi, że właśnie te klimaty są mi szczególnie bliskie 🙂
Poniżej jak zawsze, garść „sieciowych” inspiracji, z żaluzjowymi dekoracjami w roli głównej.
Czy pomyśleliście, że można je tak ciekawie wykorzystać, w tak wielu miejscach ?
Po prostu LOVE… nic dodać, nic ująć…
Użyty materiał:
Postarzacz do drewna Syntilor – kolor – Stary Dąb
Olej do drewna ze sklepu Wild Wood Stories
Źródło zdjęć:
