Święta są po to, żeby świętować – również kulinarnie. W te dni mamy mnóstwo powodów do łasuchowania i trudno im się oprzeć. Już sama tradycja kolacji wigilijnej, każe nam spróbować dwunastu – nie tak przecież lekkich potraw. Pełno w nich mąki, tłuszczu i cukru, No i te wszystkie świąteczne słodkości… 🙂
Co więc zrobić, żeby po świętach nie przeraziła nas waga a święta pozostały świętami ?
Nie zaproponuję zupełnej rezygnacji ze wszystkiego z czym kojarzą nam się święta – chociaż umiar jest tu jak najbardziej wskazany i zawsze dobrym pomysłem będzie nałożenie mniejszej porcji. Zaproponuję natomiast zamianę niektórych tuczących produktów na nietuczące i o wiele zdrowsze.
I tak, wszystkie ciasta, ciasteczka, i makarony możemy zrobić z pełnoziarnistej mąki pszennej – a jeszcze lepiej pełnoziarnistej orkiszowej – zamiast zwykłej. Mąka pełnoziarnista jest bardziej wartościowa, ponieważ nie jest pozbawiona błonnika. Błonnik to bardzo cenny składnik, którego w naszej diecie jest wciąż za mało. Pomaga w prawidłowej perystaltyce jelit i sprawnym trawieniu pokarmu. „Przeszkadza”, we wchłanianiu cukru i podnoszeniu jego poziomu we krwi. Z tego samego powodu, wybierzmy również pyszne pieczywo pełnoziarniste, zamiast białego. Pamiętajmy jednak, że chodzi o pieczywo z mąki pełnoziarnistej. Nie o białe pieczywo posypane ziarnami lub zakolorowane słodem. Warto też zapamiętać, że produkty z białej mąki to puste kalorie, które w naszym organizmie działają jak cukier.
Zamiast cukru, użyjmy Ksylitol – czyli naturalny cukier brzozowy. Nie jest tani, ale jego zalety są nie do przecenienia. Można śmiało powiedzieć, że pro zdrowotnie – dokładnie odwrotnie niż cukru. Ma prawie o połowę mniej kalorii niż cukier. Indeks glikemiczny ksylitolu to zaledwie 8 IG – cukru aż 100. Cukier zakwasza organizm – ksylitol ma działanie odkwaszające. Cukier powoduje fermentację w układzie pokarmowym i rozwój bakterii np. w jamie ustnej, powodując próchnicę zębów – ksylitol działa anty bakteryjnie i zalecany jest do płukania jamy ustnej na noc. Jeżeli przypomnę, że cukrem „żywią się” nowotwory, użycie ksylitolu przestaje być już tylko powodem estetycznym a właśnie pro zdrowotnym i tutaj jego cena przestaje mieć już znaczenie.
Jako tłuszczu, użyjmy oleju kokosowego. Dzięki swojej budowie, jest szybko trawiony i błyskawicznie przetwarzany w energię. Dzięki temu nie odkłada się w naszych żyłach i nie przekształca w tkankę tłuszczową. Posiada zdolność regulowania właściwych proporcji złego cholesterolu do dobrego. Niebagatelną zaletą oleju kokosowego jest również jego wyjątkowo duża odporność na wysokie temperatury, dzięki czemu podczas smażenia nie wytwarzają się substancje rakotwórcze. Wersja rafinowana oleju kokosowego, ma neutralny smak przez co można go użyć do wszystkiego i zastąpić nim każdy tłuszcz.
Już choćby zastosowanie tych kilku zdrowszych zamienników, spowoduje że świętowanie będzie naprawdę przyjemne 🙂
Z czasem te drobne zmiany, staną się naszym nowym nawykiem żywieniowym i nie będziemy już chcieli wracać do tych starych.
Bo skoro można i zdrowo i smacznie, to nie ma lepszych argumentów.
Argumentem który powstrzymywał mnie przed wprowadzeniem na stałe do mojej kuchni mąki pełnoziarnistej, były przepisy tradycyjnej kuchni polskiej, w których zawsze pojawia mąka biała. Żadna ze znanych mi osób w moim otoczeniu nie używała wcześniej mąki pełnoziarnistej. Musiałam więc przejść długą drogę i osobiste testy, aby się przekonać, że i naleśniki i ciasteczka i pieczywo wychodzą z niej tak samo pyszne… a są o wiele zdrowsze.
Aby nie być gołosłowną, w tym roku upiekłam kruche ciasteczka z tradycyjnego przepisu, zamieniając mąkę krupczatkę na mąkę pełnoziarnistą orkiszową, masło na olej kokosowy a cukier puder na mielony ksylitol. Do dekoracji użyłam ziaren sezamu, słonecznika, maku, wiórków kokosowych, płatków migdałowych, pestki dyni, gorzką czekoladę i lukier z ksylitolu.
Wyszło i pysznie i zdrowo… co potwierdził nawet najbardziej krytyczny z moich domowników 🙂 Nie jestem pewna, czy ciasteczka doczekają do świąt 🙂
W tym roku mam również zamiar zrobić w ten sposób zdrowszą wersję mojej Gałęzi Wigilijnej – na którą przepis podstawowy podałam TUTAJ
Wersję z ksylitolem już wprawdzie wypróbowałam w ubiegłym roku, ale w przedświątecznym ferworze zapomniałam go zmielić i gałąź wyszła za słodka… na szczęście nie był to cukier 🙂 Tym razem ksylitol jest już zmielony i wszystko powinno wyjść zgodnie z planem 🙂
Ps.
W tajemnicy dodam, że mam cichą nadzieję, że do tych lepszych zmian uda mi się w końcu przekonać moich najbliższych… dzięki temu byłabym spokojniejsza o ich zdrowie a i z większą przyjemnością sięgałabym po przygotowywane przez nich smakołyki 🙂
To taki mój, tajemny list do świętego Mikołaja 🙂
