Ziemniaki to wciąż kontrowersyjny temat dietetyczny.
Jak to z nimi jest ?
Tuczą czy nie ?
Muszę przyznać, że długi czas nie mogłam rozgryźć tego dylematu. W jednych publikacjach czytałam, że tuczą w innych, że nie. Intuicyjnie postanowiłam je ograniczyć i zgłębić tę tajemniczą zagadkę. Po dokładnym przeanalizowaniu tematu, okazało się, że prawda jak zwykle leży po środku. Prawdą jest, że ziemniaki same w sobie rzeczywiście nie tuczą, bo 100 g. ( jeden średniej wielkości ziemniak ) ziemniaków to ok. 77 kcal – podobnie jak np. w jogurcie naturalnym. Ale podane na ciepło, mają niestety wysoki indeks glikemiczny, bo powyżej 70 IG. Prawdą jest więc, że wartość odżywczą ziemniaków, drastycznie zmienia sposób ich przygotowania oraz dodatki z którymi je podajemy. To właśnie tutaj rodzi się cały problem z ziemniakami.
I tak – jedna płaska łyżka masła lub skwarków dodana do ziemniaków, podnosi ich kaloryczność o ok. 80 kcal !!! Kaloryczność tłustych mięs, sosów i zup zagęszczanych mąką trudno nawet wyliczyć, bo to w połączeniu z ziemniakami prawdziwe kaloryczne bomby. Wysoka kaloryczność frytek smażonych w głębokim tłuszczu, chyba u nikogo nie budzi już wątpliwości – przypomnę więc tylko, że 100 g. frytek to ponad 300 kcal. Podobnie placki ziemniaczane.
536 kcal w 100 g. chipsów, litościwie pominę milczeniem.
Nie łudźmy się. Tak podane ziemniaki nie będą dobrze służyły ani naszej sylwetce ani zdrowiu – choćbyśmy bardzo chcieli żeby było inaczej i kurczowo trzymali się teorii, że ziemniaki nie tuczą.
Powiedzmy sobie jasno: ziemniaki podane z tłuszczami, sosami i mąką nie pozostaną obojętne dla naszej wagi.
Najzdrowszy sposób przygotowania ziemniaków, to ich ugotowanie albo upieczenie w łupinkach ( lub w folii ). Wtedy zachowają najwięcej wartości odżywczych i błonnik, który w pewnym stopniu obniży indeks glikemiczny. Można je podać z jajkiem sadzonym, koperkiem i kefirem lub z uwielbianym przeze mnie gzikiem. Po obraniu, możemy z nich przygotować puree z łyżką jogurtu naturalnego, zamiast śmietany czy masła. Można upiec z nich frytki lub talarki na pergaminie – posypane ziołami prowansalskimi smakują wyśmienicie. Można też z nich tworzyć niezliczone kombinacje zdrowych zapiekanek – poniżej przepis na jedną z nich.
Ciekawostką o której nie wszyscy wiedzą jest fakt, że jedzenie schłodzonych ziemniaków jest znacznie zdrowsze niż jedzenie ich na ciepło. Dzieje się tak ponieważ po schłodzeniu, skrobia zawarta w ziemniakach powraca do swej pierwotnej, najzdrowszej postaci – skrobi opornej. Skrobia oporna, to rodzaj najbardziej wartościowej, bo fermentowanej postaci błonnika. Powoduje obniżenie poziomu cukru we krwi, korzystnie wpływa na florę bakteryjną jelit, pobudza przemianę materii i co bardzo ważne – znacząco obniża indeks glikemiczny. Wystudzone ziemniaki można więc wykorzystywać do sałatek… oczywiście bez majonezu. Wkrótce podam jeden z moich przepisów.
A jaka jest moja odpowiedź na tytułowe pytanie ?
Respektując tych kilka kluczowych faktów na temat przygotowania i podania ziemniaków oraz nie przesadzając z ilością, możemy cieszyć się smakiem ziemniaków bez stresu, że nas utuczą. Ale nie liczmy na to, jeżeli mamy zamiar jeść ziemniaki z tłustymi mięsami, sosami i w zagęszczonych mąką zupach czy też w postaci placków, frytek i chipsów.
Po prostu 🙂
Produkty
-kilka ziemniaków w łupinach
-250g pieczarek
-pół opakowania świeżego szpinaku
-ok. 100g sera chedar
-szczypiorek
-olej
-sól i pieprz
Przygotowanie
Na dnie naczynia żaroodpornego rozsmarować kilka kropel oleju. Ułożyć podwójną warstwę ziemniaków w łupinach, pokrojonych w plastry. Ziemniaki posolić i popieprzyć. Na ziemniakach rozłożyć świeży szpinak, a na szpinaku pokrojone w plasterki pieczarki. Posolić i popieprzyć do smaku. Całość posypać połową startego sera. Piec 30-40 minut w 200 stopniach. Na 10 minut przed końcem dodać resztę sera. Po upieczeniu posypać szczypiorkiem.
Smacznego 🙂
Źródła:
http://biotechnologia.pl/
http://tylkomedycyna.pl/